Historia

Tekst z kroniki szkolnej.

Początki naszej szkoły sięgają roku 1873, kiedy to 2 maja zgodnie z orzeczeniem Krajowej Rady Szkolnej w Podolszu powstała szkoła etatowa o jednym nauczycielu. Pierwszym nauczycielem był Jan Walezak, który otrzymał tą posadę na mocy dekretu c.k. Rady Szkolnej. Nie istniał wtedy jeszcze budynek szkoły i nauczanie odbywało się w prywatnym domu. Nauczycielowi zaś, jako że nie był tutejszy, wynajęto tymczasowe mieszkanie, również w domu prywatnym. Zgodnie ze spisem inwentarza na rok 1876 – 1877 szkoła posiadała niezbędne przedmioty (ławki, stołki, tablice, stół, szafy, mapy). W 1879 r. został wystawiony budynek szkoły jedynie dzięki funduszowi gminy, a fundusz krajowy i obszar dworski do budowy wcale się nie przyczyniły i w tym samym roku dzieci rozpoczęły naukę we własym budynku szkolnym
(przyp. w opowiadaniu p. Wichmana, pisze, że dopiero w roku 1934 szkoła posiadała własny budynek, chyba że to były dwa różne budynki, a w między czasie również były wynajmowane pomieszczenia od gospodarzy).
Jan Walczak w roku 1883 został przeniesiony na mocy dekretu Wysokiej c.k. Krajowej Rady Szkolnej z Podolsza do Zakopanego. Na jego stanowisko wkroczył pan Józef Adler w dniu 2 sierpnia 1883 jako nauczyciel tymczasowy. W rok później gmina z własnej chęci wystawiła dla obecnego nauczyciela stajnię i drewutnię. W 1885 roku Józef Adler zostaje przeniesiony do Lipowej (w powiecie żywieckim), a jego miejsce zajmuje Adam Ryłko, który stosunkowo długo zajmował powierzone stanowisko w naszej szkole, bo aż 11 lat (1.09.1885 – 21.09.1896). Dnia 26 czerwca 1886 roku, jako że dobiegł końcowi rok szkolny sporządzono zestawienie dzieci zamieszkałych w Podolszu. Na 85 dzieci do szkoły zapisanych, 62 otrzymało promocje, 17 uznano za niedojrzałe, 1 umarło w ciągu roku, 2 przesiedliło się, a 3 nie było klasyfikowanych.
Biorąc pod uwagę sprawy administracyjne, odnowiono ubikacje w budynku szkolnym, a ogródek przed szkołą ogrodzoną nowym płotem.
W roku 1888 zima była okrutna. W styczniu z powodu potwornych mrozów nie odbywały się od 3-7 stycznia zajęcia. Wiele dzieci tej zimy nie uczęszczało do szkoły z powodu choroby, ale częściej z powodu braku odpowiednio ciepłej odzieży.
Rok 1890. Kosztem 30 złotych wstawiono piec, a do sali lekcyjnej dodano, z powodu zwiększenia się uczącej młodzieży w szkole (124 uczniów), 4 ławki. Od 1-18 listopada z powodu mroźnej zimy oraz braku funduszy na opał, zajęcia nie odbywały się. Od 20 grudnia zorganizowano dowóz księdza katechety raz w tygodniu do szkoły.
W 1891 roku szkoła otrzymała zezwolenie na ustanowienie nauczycielki robót ręcznych, którą została żona ówczesnego nauczyciela – Maria Ryłko. Z dniem 7 września z powodu dużej ilości dzieci, zezwolono na wprowadzenie nauki półdziennej przez cały rok. Ze względu na nowy podział ułożono nowy plan godzin. Niestety, w grudniu podział ten okazał się niezbyt fortunny ze względu na to, iż na zajęciach popołudniowych było zbyt ciemno, aby uczniowie zdobywali nową wiedzę, w związku z czym wiedza ta była znikoma.
W 1894 w kronice szkolnej zanotowano iż, w roku 1887/1888 urodziło się w Podolszu 48 dzieci. Pozostało przy życiu 18 (tak więc śmiertelność do roku 1894 wynosiła 62,6%, głównie z powodu odry i febry). Kolejnymi nauczycielami byli: Józef Cibor (od 22.09.1896 przeniesiony z Zygadowic), Jan Wojnowski (od 26.05.1899), Szczudłowska (od 19.01.1901).
W 1898 dzieci chorują na szkarlatynę, zmarło 15 dzieci w wieku szkolnym. W tym roku również przykryto budynek szkoły dachówką, szkoła otrzymała 2 mapy, założono nową podłogę w kuchni, w sali lekcyjnej wymieniono podłogę.
Tutaj mamy przerwę a dalszy ciąg historii jest autorstwa p. Bogdana Wichmana, zaczerpnięty z „życia Zatora” z roku 1992. Pochyłym drukiem przytoczono fragmenty pamiętników Władysława Wichmana.
W okresie międzywojennym po wprowadzeniu powszechnego nauczania podniesiono stopień organizacyjny szkoły i zwiększono liczbę oddziałów prawdopodobnie do czterech. Nauczycielami w tym czasie było małżeństwo Wichmanów, wspomagane później przez panią Helenę Sochacką. Placówka nie posiadała własnego budynku i zajęcia prowadzono w wynajętych pomieszczeniach u dwóch gospodarzy. Poprawianie warunków nauczania było bardzo trudne, gdyż wokół jednej z tutejszych rodzin utworzył się front przeciw szkole i nauczaniu. Kilku postępowych gospodarzy, którzy chcieli budowy szkoły natrafiało na sprzeciw lub obojętność znacznej części podolszańskiej społeczności.
Nauczyciel Władysław Wichman marzący o nowoczesnej placówce oświatowej w Podolszu skrzętnie wykorzystał dwa zdarzenia, jakie miały miejsce w 1932 r. W roku tym zlikwidowano powiat oświęcimski i Zator ponownie przyłączono do wadowickiego, którego władze przychylniejszym okiem patrzyły na Zatorszczyznę. Drugą przychylną okolicznością była wizytacja Zatorszczyzny przez ks. Metropolitę Adama Stefana Sapiechę. Dostojnik ten wsparł moralnie działalność ówczesnego dyrektora podolszańskiej szkoły (ojca do bierzmowania dzieci kilku postępowych gospodarzy z Podolsza) zaszczycając go swoją obecnością na podwieczorku w jego podolszańskim mieszkaniu. Wizyta w Podolszu ks. Adama S. Sapiechy i kilku dostojników osłabiła nieco destrukcyjne działania przeciwników szkoły. Przygotowali oni co prawda memoriał w tej sprawie lecz nie mieli odwagi wręczyć go Metropolicie.
Wcześniej teren pod budowę szkoły uzyskano prawie za darmo: „…Gospodarkę prowadził pełnomocnik dóbr hrabiego – dyrektor Czupryński. Utrzymywał on dobre stosunki z Podolsze ze względu na zbieżnoć interesów. Na terenie Podolsza znajdowały się wielkie stawy, a między nimi były enklawy gminne. Dyrekcja musiała wydzierżawić te kawałki od gminy, aby mieć dojazd do stawów w czasie łowów i zarybiania. Z dyrektorem znałem się dobrze, uczyłem jego syna w I klasie gimnazjalnej. Rozpoczęliśmy z nim pertraktacje. Niespodziewanie gładko i prędko doszliśmy do porozumienia. Dyrekcja odstąpiła 1 ha gruntu ornego (tam gdzie chciał Adamski) a gmina zrzekła się prawa do własności do jednej enklawy przylegającej do stawu dworskiego. Adamski odstąpił 0,5 ha (a wziął tamten hektar dworskiego – dopisek BW). W 1931 r. podjęliśmy decyzję o rozpoczęciu budowy.”
Projekt szkoły opracował budowniczy z Bielska Józef Kozioł. Żwir i piasek nieodpłatnie przekazali właściciele żwirowni nad Skawą. Pieniądze uzyskiwano z różnych źródeł i gromadzono je w Banku Ludowym w Zatorze. Wszystkie proste roboty wykonywano tzw. szarwarkiem*.

* szarwark - obowiązek ludności dostarczenia ludzi i sprzętu do robót publicznych nakładany przez państwo na ludnoć wiejską (praca w ramach tego obowiązku) zniesiony 1958 r. To taki obowiązkowy czyn społeczny.

Budowa trwała do 1934 r. i związane z nią jest istotne wydarzenie: „…W tym czasie gmina Zator starała się o przeprowadzenie linii elektrycznej z Sierszy. Elektrownia w Sierszy doprowadziła już swoją sieć do Jankowic nad Wisłą. Jednak koncesję na elektryfikację w powiecie wadowickim miała elektrownia w Jaworznie. Trzeba było dużych zabiegów i starań, aby Jaworzno puściło Sierszę do Zatora. W staraniach tych wziąłem udział jako Członek Wydziału Powiatowego wraz z Kotrubskim, burmistrzem Zatora. Zależało mi na tym, bo linia musiała iść przez Podolsze, więc te dwie miejscowości mogły mieć pierwsze w powiecie światło elektryczne. Wreszcie doszło do wspólnej konferencji, w której z ramienia elektrowni Jaworzno wziął udział Remer, rodak zatorski i Jaworzno zrezygnowało ze swoich uprawnień. Siersza natychmiast zabrała się do budowy linii.”
Otwarcie i poświęcenie nowej podolszańskiej szkoły odbyło się 11 listopada 1934 r. Aktu tego dokonał zatorski proboszcz ks. Walkosz w asyście Dziekana proboszcza z Przeciszowa, ks. Szewczyka i katechety zatorskiego ks. Jarosza. W dniu tym część mieszkańców Podolsza „podziękowała” dyrektorowi szkoły za jego wysiłki wywieszając na niedawno postawionych słupach elektrycznych pisemne paszkwile. Czy to nie umiejętność czytania czy też opamiętanie się większości podolszan sprawiło, że akcja ta nie dała pożądanego efektu. Autorytet dyrektora szkoły zaczął wzrastać w podolszańskim środowisku. W opozycji pozostała tylko jedna (liczebna) rodzina, która jeszcze raz nie dała za wygraną i napisała memorandum do posła naszej ziemi Józefa Putka. Oskarżyła ona Wł. Wichmana, że naraził on gminę na niepotrzebne koszta gdyż zachciało się mu elektryki, wodociągów, łazienki, klozetów i …telefonu.
Telefon miał być rzekomo potrzebny jego żonie, aby łatwo mogła odszukać go w Zatorze. Putek publicznie powtórzył te zarzuty na wiecu w Spytkowicach. Potem się jednak opamiętał i przeprosił Wichmana tłumacząc się, że musiał to zrobić i choćby było to głupie i demagogiczne musiał prezentować stanowisko swoich wyborców – chłopów.
Musieli mieć wyobraźnię tak dyrektor szkoły jak i jej projektant gdyż budynek ten z powodzeniem służył podolszańskim uczniom przez wiele lat. W późniejszych i powojennych czasach niewiele go zmieniano i modernizowano, a jeżeli nawet to chyba nie głównie w trosce o jej uczniów i nauczycieli.

W ciągu ostatnich dziesięciu lat nasza szkoła została rozbudowana i zmodernizowana. W maju 1992r. rozpoczęto prace budowlane związane z w/w rozbudową. Stan surowy wybudowali – dzięki staraniom dyr. mgr Piotra Januszyka – uczniowie Zespołu Szkół Budowlanych w Oświęcimiu. Rozbudowa szkoły prowadzona była etapami.
I etap obejmował budowę:
• – dwóch sal lekcyjnych
• – pracowni komputerowej
• – biblioteki
• – pracowni zajęć technicznych
• – gabinetu lekarskiego
• – szatni
• – sekretariatu
• – portierni
• – pokoju nauczycielskiego.
Zakończenie tego etapu nastąpiło 01.09.1995 r. Wtedy przekazano te pomieszczenia do eksploatacji.
II etap to budowa:
• – sali gimnastycznej o wymiarach: 25m x 12m
• – sali do gimnastyki korekcyjnej
• – sanitariatów
• – magazynów
• – antresoli.
Uczniowie naszej szkoły mogą teraz przebywać w nowocześnie wyposażonym kompleksie, o bardzo dobrych warunkach lokalowych. Warunki te zapewniają bezkonfliktowe działanie w jednym budynku zarówno szkoły podstawowej, gimnazjum, jak i przedszkola.